STEFAN KARDYNAŁ WYSZYŃSKI
Człowiek dopiero wtedy jest w pełni szczęśliwy , gdy może służyć, a nie wtedy, gdy musi władać; człowiek naprawdę wielki, nawet gdy włada, jest służebnikiem.
STEFAN KARDYNAŁ WYSZYŃSKI
Bóg ma Was w swojej opiece. On Was karmi chlebem i łaską swoją. Kościół nawołuje, abyście żyli tą łaską, którą Chrystus wysłużył nam Krzyżu.

Błogosławiony ks. Michał Piaszczyński urodził się 1 listopada 1885 r. w Łomży, jako syn Ferdynanda i Anny z domu Zientara. W 1903 r. ukończył sześć klas gimnazjum w Łomży i wstąpił do Seminarium Duchownego w Sejnach. Jako diakon w 1908 r., udał się do Rzymskokatolickiej Akademii Duchownej w Petersburgu, gdzie 13 czerwca 1911 r. w kaplicy akademickiej przyjął święcenia kapłańskie. Dnia 31 maja 1912 r., otrzymał stopień kandydata teologii. W 1912 r. wyjechał do Fryburga Szwajcarskiego celem kontynuowania studiów specjalistycznych z zakresu filozofii. Ukończył je w 1914 r. stopniem doktora.  W latach 1915 - 1919 pełnił obowiązki kapelana górników polskich we Francji.

W 1919 r. wrócił do diecezji, podejmując pracę w Wyższym Seminarium Duchownym w Łomży jako profesor, ojciec duchowny i od 1935 r. wicerektor. Od 1919 r. pracował również w Seminarium Nauczycielskim Żeńskim, w Szkole Mierniczej, a od 1923 r. został dyrektorem gimnazjum im. Piotra Skargi w Łomży. W 1926r. otrzymał godność kanonika kapituły łomżyńskiej. Od 1 września 1939 r. piastował zaś urząd dyrektora Gimnazjum im. św. Kazimierza w Sejnach. Tam 7 kwietnia 1940 r. został aresztowany i był przetrzymywany w więzieniu w Suwałkach. Od 13 kwietnia 1940 r. przebywał w obozie koncentracyjnym w Działdowie, a od 3 maja 1940 r. w Sachsenhausen (Oranienburg).

Przebywający w tym samym bloku obozowym, nieżyjący już obecnie kapłani twierdzili, że ks. Michał Piaszczyński, emanujący głęboką wiarą, zaznaczył się w życiu obozowym jako duchowy przewodnik więźniów - wszystkich pocieszał, wieczorem odmawiał z nimi modlitwy i wygłaszał krótkie konferencje ascetyczne. Głęboka miłość ks. Michała Piaszczyńskiego do Boga, znajdowała również wyraz w jego postawie wobec bliźnich - słabszych wyręczał w pracach obozowych i pomagał im w drodze na plac apelowy. Ks. prałat Kazimierz Hamerszmit - współwięzień obozowy, wspominał następujące wydarzenie, bezpośrednio przedstawione mu przez ks. Michała: Gdy starszy izby odebrał Żydom dzienną porcję chleba, ks. Piaszczyński, który kiedyś przy stole mówił, że chciałby chociaż raz w życiu najeść się do syta, zdecydował się, by swoją porcją chleba podzielić się i ofiarować adwokatowi żydowskiemu z Warszawy o nazwisku Kott. Kiedy Żyd odbierał ofiarowany chleb, powiedział: “ Wy katolicy wierzycie, że w waszych kościołach w chlebie jest żywy Chrystus; ja wierzę, że w tym chlebie jest żywy Chrystus, który ci kazał podzielić się ze mną”. Był to czyn heroiczny, bo wszyscy byliśmy zawsze bardzo głodni. Ks. Michał jednak zawsze wnosił atmosferę pokoju i łagodności - powiedział ks. Hamerszmit.

Ks. Michał Piaszczyński zmarł w obozie w Sachsenhausen (Oranienburg) 18 grudnia 1940 r. na skutek fizycznego wycieńczenia i chorób. Na uwagę zasługuje fakt, że ks. Michał Piaszczyński naukową erudycję i sukcesy w posłudze kapłańskiej oraz w pracy dydaktycznej, umiał łączyć ze skromnością i dobrowolnym ubóstwem, a więc z umiejętnością wyrzeczeń. Całe jego życie było nacechowane pobożnością, cichością i umartwieniem. Zmarł jako męczennik.

Sława męczeństwa

Po śmierci wspominano ks. Michała Piaszczyńskiego jako człowieka świętego. Świadczy o tym chociażby zachowany list p. Rejer Chojnackiej, przedstawicielki misji polskiej we Francji z dnia 18.I.1946r. Oto fragment jej wypowiedzi: “... był znany tu w kolonii we Francji i bardzo szanowany przez wszystkich Polaków, którzy jeszcze dzisiaj wspominają go i czczą za jego świątobliwość i dobroć. Biednych wspomagał, chorych odwiedzał. Słowem święty kapłan". Nieżyjący już koledzy obozowi - ks. kanonik Kazimierz Równy i ks. prałat Kazimierz Hamerszmit oraz inni, uważali ks. Michała za męczennika i przedstawiali go jako przykład żywej wiary i miłości do bliźniego. Jego nazwisko umieszczone jest w Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego. Pozostał w pamięci wiernych jako świątobliwy kapłan. Życie i śmierć Sługi Bożego w obozie nie zostały udokumentowane żadną pamiątką. Uważa się, że zginął jak jeden z wielu więźniów obozowych.